Notatka spisana w Yharnam




Nie, nie będzie to wpis związany z Bloodborne, które ostatnio pochłonęło mnie do reszty. Choć w dużej mierze będzie on nawiązywał do gry From Software. Mógłbym spróbować pokusić się o spisanie jakichś wrażeń (przecież mam już rozegrane prawie dwadzieścia trzy godziny), ale nie w tym rzecz. Tym razem postanowiłem za pomocą jednej, dość uniwersalnej notatki znalezionej w Akwedukcie Yharnam… Zamknąć to miejsce.

Czy to oznacza, że przestanę pisać? Nie, ale o tym wspomnę na samym końcu.

Tak naprawdę to po raz kolejny coś zamykam lub też staram się zrobić twardy reset swojej twórczości. Nie jest to związane z tym, że teksty trafiają do takiego czy innego grona odbiorców – już dawno doszedłem do wniosku, iż pisanie o grach dociera do naprawdę specyficznej gromadki w internecie. Jakiś czas temu zastanawiałem się także, czy nie jest to związane z formą tekstów – niekoniecznie. Nie umiem stosować formy blogowej, którą wiele osób przyjmuje, a przy okazji starają się być kimś w rodzaju influencerów. A to z kolei wychodzi słabo, jeśli próbuje się kopiować styl kogoś innego tworząc własną zawartość. Nie tędy droga.

Dlatego też zbiór myśli związanych z gierkami spisanych zazwyczaj w formie dłuższego tekstu to coś, w czym czuję się najlepiej. Mimo, iż wiele osób zapewne dociera do pierwszego akapitu i leci w dół przeczytać „ocenę” wolę w ten sposób dawać wyraz swojemu zadowoleniu bądź nie. Czy też skomentować coś, co aktualnie mnie zaciekawiło w świecie gier.

Jakiś czas temu próbowałem reaktywować Cyrogram, który kiedyś był blogiem o wszystkim. Grach, przemyśleniach związanych ze światem współczesnym, nawet próbowałem spisywać swoje sny i starać się tworzyć coś w rodzaju „pamiętnika szaleńca”. Potem przyszła zeszłoroczna próba pisania tylko i wyłącznie o gierkach, a zmiana platformy do grania czy E3 2015 były całkiem dobrym momentem na wprowadzenie tego typu roszad. Ostatecznie jednak mógłbym powiedzieć, iż po raz kolejny poległem.

Dlaczego? Powody były różne. Chyba najłatwiej jest to opisać, jako brak zachowania ciągłości w pisaniu tekstów. Brak czasu, brak chęci, brak motywacji. Tym bardziej, że często na bieżąco komentowałem rzeczy na Twitterze, przez co do głowy wkradała się myśl, iż już o tym pisałem, a sam nie lubię się powtarzać kilkukrotnie. Pojawiały się jakieś pojedyncze strzały w powietrze, coś tam starałem się skrobać, ale nie były to regularne teksty. A jednak o wiele lepiej pracuje mi się wtedy, gdy mam plan i działam w pewnym rytmie. Wielotygodniowe przestoje raczej nie motywują do dalszej pracy i wydaje mi się, że nie tylko ja cierpię na taką przypadłość.

I tak oto kończy się druga próba, nie licząc tych gramsajtowych, reaktywacji bloga. Reaktywacji, ponieważ nie było to otwarcie czegoś nowego.

Wracając jednak do tematu notatek w grze Bloodborne. System pozwalający na pozostawianie podpowiedzi dla innych w grze to jedna z najlepszych rzeczy, które doświadczyłem w grach do tej pory. Nic wielkiego, ot kilka szablonów i fraz umożliwiających na pozostawienie wskazówki dla innych. Jedne pomagają, a inne można traktować w formie żartu. Tak jak chociażby tę, którą znalazłem obok drabin i dopiskiem „reminiscent of snake”. Co od razu przypomniało mi o jednej z charakterystycznych scen w trzecim Metal Gear Solid i zacząłem sobie nucić melodię „Snake Eater”.

Jest jeszcze jeden, osobny typ notatek. Nie różnią się one niczym od tych, które pojawiają się w innych miejscach. Zawierają one jednak chyba najważniejszą treść w grze, którą można przenieść sobie do innych sfer życia.

Proste sformułowanie: „Never give up!”. 

W przypadku Bloodborne czy innych gier typu soulslike o to ciężko, łatwo się zniechęcić. Wiem to z własnego doświadczenia, ponieważ do Bloodborne podszedłem po roku, a do samych Soulsów przekonałem się dość niedawno za sprawą trzeciej części gry. Natomiast poza grami – trzeba najzwyczajniej w świecie próbować różnych rzeczy, w różnych miejscach. Nawet, jeśli coś nas przerasta to warto podjąć walkę, odbić się od przeciwnika i wrócić za jakiś czas. Silniejszy, bardziej doświadczony, sprytniejszy, poukładany we własnych postanowieniach. Zresztą niedawno myślałem, iż pokonałem własne demony, a ostatecznie to one pokazały mi, że wiele walki mam przed sobą. A najgorszą walką, którą można stoczyć to walka z samym sobą. Takie jeden na jeden z przeciwnikiem, którego znasz bardzo dobrze, a i tak potrafi zaskoczyć.

Dlatego też postanowiłem zamknąć wrota Cyrogramu i spróbować szczęścia w nowym, własnym miejscu. Będzie to kolejna próba wejścia w pisanie tekstów, próba szukania swojej tożsamości. Z nieco większym doświadczeniem, ale nie oznacza to tego, że stale będę się uczył czegoś nowego. Przecież nie od dziś wiadomo, że aby być w czymś dobrym trzeba poszerzać horyzonty i swoją wiedzę. Pomaga to chociażby w pokonywaniu „własnych demonów”.

Tym samym zachęcam Was, abyście także je pokonywali na przeróżne sposoby i nie poddawali się. Nawet, gdy pojawia się przeciwnik najcięższej wagi. Warto też niekiedy korzystać z pomocy innych. Tego też Wam życzę, aby w razie problemów z potworami znalazła się osoba, która wspomoże w walce. Przecież w dwójkę raźniej, a na pewno łatwiej.

See you on the other side! Over.
Share on Google Plus
    Blogger Comment
    Facebook Comment

0 komentarze:

Prześlij komentarz