Heroes of the Storm (Beta) - Wrażenia

Wielu w swoich tekstach związanych z Heroes of the Storm - grą MOBA od Blizzard Entertainment - wspomina, że Zamieć przespała kompletnie moment boomu na tego typu sieciowe battle areny. Spójrzmy prawdzie w oczy - League of Legends i Dota 2 już dawno temu podzieliły się tym, co było do podziału w tej kwestii, z flanki nieśmiało zerka do nich Smite. Ale czy Heroes of the Storm ma szansę jeszcze coś uszczknąć? Myślę, że bez problemowo, tym bardziej, że już w fazie zamkniętej bety gra wywołuje dość spore zamieszanie w społeczności.

No ale żeby nie było tak słodko to trzeba się zgodzić z jednym - faktycznie Blizzard nie wykorzystał potencjału, jaki miał mod do trzeciego Warcrafta pod tytułem Defense of the Ancients. Już wtedy gierka była dość popularna wśród graczy, nawet stworzono na jej temat piosenkę! Ale tak naprawdę Blizzard nie poszedł w tamtą stronę i przez lata skupiał się na... no właśnie, na czym? Po premierze Warcraft III: The Frozen Throne oprócz kolejnych dodatków do World of Warcraft nie pojawiło się nic nowego. Tak naprawdę nawet Starcraft II: Wings of Liberty czy później nieco wydane Diablo III nie było aż takim powiewem świeżości. Były one tylko rozwinięciem pomysłów, które pojawiały się wcześniej. Choć patrząc na dzisiejszą scenę Starcrafta II i dość chłodne, pierwsze wrażenia ludzi po zagraniu w kolejnego Diaboła można uznać, że niektórzy woleliby te tytuły zobaczyć bez większych modyfikacji.

W 2010 roku podczas BlizzConu pojawiła się pierwsza oznaka tego, że Blizzard cały czas z tyłu głowy ma pomysł na grę MOBA. Wtedy jako mapę arcade do Starcraft II: Wings of Liberty wypuszczono Blizzard DOTA, a rok później na kolejnym BlizzConie zapowiedziano osobną grę. Oczywiście pojawił się problem - przecież już taka gra jak Dota już istnieje i prawa do tej marki posiada Valve. Dlatego też zmieniono nazwę gry na Blizzard All-Stars. Przez kolejne dwa lata pojawiały się kolejne plotki, pogłoski na temat tego tytułu wraz z tajemniczym Project Titan. Ostatecznie w 2013 roku podczas BlizzConu...
No dobra, to czego innego? Na PAXie czy E3 tego raczej nie zaprezentują, to nie jest największa imprezą Blizza, prawda?

Khm khm... Podczas BlizzConu 2013łoszono Heroes of the Storm - grę MOBA, która jak już wcześniej mogliście przeczytać ewoluowała w kwestii tytułu kilkukrotnie. I nie ma co gadać - trochę to wszystko trwało. Tylko czy aby nie za długo? Sama gra pozornie wydaje się wręcz wykastrowana z podstawowych elementów, z których są znane tego typu battle areny - nie ma czegoś takiego jak złoto, doświadczenie drużyna zbiera wspólnie, a mapy... tych mamy na dzień dzisiejszy aż sześć. Dodatkowo na kilku etapach wybieramy ulepszenia swoich talentów, mamy do wyboru dwa talenty ultimate i tak dalej, i tak dalej... teoretycznie wygląda to jak gra dla casuali. Jednakże gdyby spojrzeć na to wszystko, to Blizzard po raz kolejny poszedł w stronę gry "easy to play, hard to master" i wykorzystał pewną niszę.


Ale może od początku, bo nawet Thrall był zdziwiony... tak, ta gra podobno ma lore!

Pewnego dnia Jim Raynor walczący z Zergami zostaje przeteleportowany do miejsca zwanego Nexus. Tam spotyka Uthera Lightbringera, który tłumaczy mu dlaczego się tutaj znalazł. Otóż Nexus przyzywa do siebie najodważniejszych i najpotężniejszych bohaterów z gier Blizzarda po to, aby mogli ze sobą konkurować na przeróżnych arenach. W ten sposób Raynor uczy się podstawowych umiejętności potrzebnych do walki z... Diablo, a później gdy atmosfera robi się trochę gęsta (2 vs 5...) pojawiają się inni bohaterowie wraz z Novą. No i tyle z lore.

Tak, Thrall też był zdziwiony jak usłyszał, że Raynor spotkał Diablo...

Po co o tym piszę? Tylko po to, aby pokazać Wam, że w ogóle coś takiego w Heroes of the Storm istnieje i co ciekawe - każda postać w swoim opisie sklepowym ma mniej więcej przedstawione w jaki sposób znalazła się w Nexusie. Nawet w przypadku skinów, o których później wspomnę, wytłumaczone jest chociażby dlaczego Uther Medyk przywdział pancerz wyciągnięty prosto ze Starcrafta. Oczywiście trzeba to wszystko traktować z przymrużeniem oka, ale trzeba przyznać, że Blizzard jak zwykle dba o przeróżne smaczki czy easter eggi.

W Heroes of the Storm aktualnie mamy pięć trybów rozgrywki: trening, współpraca, szybki mecz, Liga Bohaterów i gra dowolna. Niedługo także powinna zostać wprowadzona Liga Drużynowa, na którą wielu graczy czeka podobnie jak czekało na Hero League. Tylko zanim się do nic dotrze warto zrobić dwie rzeczy - nauczyć się podstawowych zadań na mapach i ogarnąć jak wygląda sama rozgrywka. Bo te różnią się dość mocno w porównaniu z klasycznymi MOBA


Jak już wcześniej wspomniałem w HotS mamy na dzień dzisiejszy sześć map, gdzie każda z nich różni się nie tylko układem, ale i zadaniami, które musimy wykonywać w trakcie rozgrywki. Tym samym nie mamy znanego chociażby z League of Legends tradycyjnego układać su mapy, a pojawiają się gry dwuliniowe i trójliniowe, dzięki czemu ciężko jest wyróżnić role na podstawie samej mapy. Nie oznacza to, że postać będąca tankiem musi iść na górną alejkę, a assassin zawsze musi trzymać się supporta, bo inaczej nie będzie miał on życia we wczesnej fazie gry. Oczywiście po wprowadzeniu Hero League powoli kreuje się jakaś meta, gdzie najbardziej optymalną wydaje się trzech assasinów, support i warrior, ale nie oznacza to wcale, że drużyna składająca się z samych supporów nie jest w stanie pokonać przeciwników. Wszystko zależy od teamplayu i jak najlepszego wykorzystania posiadanych przez siebie atutów. Ale wracając do map... Blackheart Bay, Garden Terror, Dragon Shrine, Sky Temple, Haunted Mines i Cursed Hollow - tak w tej chwili wygląda mappool, który wybierany jest losowo. Czy to dobrze? Raczej tak. Z mojego punktu widzenia nie zauważyłem, aby mapy były jakoś rażąco niezbalansowane lub też wymagały odejmowanie tych, które nam wybitnie nie leżą. Oczywiście w przypadku gier profesjonalistów (o czym także wspomnę później) miałoby to znaczenie ogromne, ale nie widziałbym potrzeby wprowadzania tego typu pomysłów do gier dla wszystkich. Niektórzy uważają, że najbardziej zbalansowaną mapą jest Garden Terror, bo jakby nie patrzeć jest dość dobrze wyważona i każdy ma szansę na podobnym poziomie.

Każda mapa ma swoje zadania główne. Na Garden Terror musimy zbierać nasiona, aby móc przyzwać tytułowy Koszmar. Na Blackheart Bay zbieramy dublony, aby oddać stojącemu po środku kapitanowi floty, który czeka tylko na znak aby rozpocząć ostrzał. I tak dalej, i tak dalej. Czy oznacza to, że musimy w stu procentach skupiać się na zadaniach? Niekoniecznie. Niekiedy pojawiają się takie gry, w trakcie których praktycznie ani razu nie zdobędziemy ostrzału, a i tak jesteśmy w stanie wygrać. W ten sposób Heroes of the Storm wydaje się chyba najbardziej wyrównaną grą spośród MOBA ze względu na to, że powrót do gry jest możliwy  nawet w kompletnie podbramkowej sytuacji. Nawet jeśli Wasz Nexus ma tylko jeden procent można wybronić się, pokonać przeciwnika i wyprowadzić zabójczy kontratak. Najważniejsze jest zgranie drużyny i przemyślnie kolejnego ruchu.

I w pewnym sensie jest to też najsłabszy element Heroes of the Storm - gra wymaga gry drużynowej i ciężko jest wygrać grę w pojedynkę. Teoretycznie nie ma czegoś takiego jak carry, choć osobiście uważam, że największymi carry są postacie supportujące. Dlaczego? Bo to one utrzymują przy życiu całą drużynę i gdyby nie oni dany assassin mógłby paść dość prędko. To ich decyzje wpływają na obraz teamfightu i nie raz o tym się przekonałem. Oczywiście inne role także są niezmiernie ważne - warrior zaczyna walkę, zbiera na siebie najwięcej obrażeń, assassin zadaje obrażenia i niszczy najważniejsze cele. Nie ma sensu walczyć o to kto ilu zabije, bo zabójstwa wraz z asystami liczone są wspólnie, co niektórzy także uważają za minus, bo nie można wyróżnić tego jednego, najlepszego gracza. Dla mnie jest to świetne rozwiązanie, bo nikt nie kłóci się o killsteale - ważna jest współpraca, bo to ona jest kluczem do zwycięstwa. Rozumienie przeciwnika także. Nie mają tutaj nawet sensu samotne pojedynki czy bohaterskie zrywy, gdy jesteśmy sami przeciwko piątce. Dobrze ogarnięty przeciwnik wykorzysta to bezlitośnie, a my dostaniemy jakieś sześćdziesiąt sekund na... pójście po kawę albo kanapkę. A im wyższy poziom tym dłużej musimy czekać, dlatego pierwsze zgony w grze nie są aż takie bolesne i możemy wręcz błyskawicznie powrócić do walki.


Mamy trzy klasy, ale pojawia się także jedna specjalna. Specjaliści, to postacie posiadające nieco inną mechanikę i wymagające od gracza innego podejścia. Na przykład przy Zagarze odnajdą się świetnie ci, którzy wiedzą w jaki sposób działa królowa w Starcraft 2. Jeśli polubiliście postać Heimerdingera z League of Legends to tak samo polubicie Gazlowe'a - stawiającego miliony wieżyczek. Jeśli brakuje wam mikrowania to możecie zaczać zabawę z Zagubionymi Wikingami - trzech bohaterów w jednym! Każda z tych postaci posiada coś innego, wymagają innego podejścia do sytuacji. Wiele można zyskać, ale także wiele można stracić. Dlatego niekiedy warto wziąć pod uwagę przyswojenie sobie podstaw zabawy takimi championami. Tym bardziej, że rzucanie kolejnych fal demonicznych sługusów Azmodanem daje niewiarygodną frajdę!

Chwilę chciałbym poświęcić także Hero League, które zostało wprowadzone w ostatnim patchu wraz z Zaginionymi Wikingami. Pomysł sam w sobie jest świetny - tradycyjne gry rankingowe w systemie draftu. Różni się on o tyle, że nie mamy na razie czegoś takiego jak bany i postacie są wybierane w systemie "kto pierwszy, ten wybiera". Nadal zastanawiam się czy byłaby potrzebna możliwość zamiany między graczami wybranych bohaterów, bo po rozegranych trzydziestu grach nie miałem problemu w tym, abym wybrał to co chcę wybrać, a przy okazji pomóc innym w wyborze optymalnego składu. Być może dlatego, że głównie swoją zabawę opieram na supportach. Być może dlatego, że tych bohaterów nie ma aż tylu. Najważniejsze jest to, aby wybrać bohatera, którego dobrze znamy i umiemy nim grać. Bez sensu jest brać Brightwing jeśli nie rozumiemy jej mechaniki poruszania się po mapie. Bez sensu jest brać Tychusa, pamiętając o tym, że Odyn po ostatnich patchach już nie daje drugiego drugiego życia i łatwo jest zginąć wychodząc z walki z niskim poziomem zdrowia i próbując walczyć jakby nigdy nic. Dlatego ważne jest dobieranie takich bohaterów, których znamy. A z tym problemów większych raczej w matchmakingu nie ma.


Jednakże system rankingowy sam w sobie na razie jest dość słabo rozwinięty. Za jedną przegraną tracimy jakieś sześćdziesiąt punktów, za zwycięstwo zyskujemy dwieście. Więc nawet przegrywając jesteśmy w stanie awansować po jednej, dwóch grach wygranych. Zaczynamy na pięćdziesiątym poziomie i tak idziemy w górę rankingu do poziomu pierwszego podobnie jak ma to miejsce w Hearthstone: Heroes of Warcraft. Na razie Blizzard ma pomysł na rozwój tego systemu, jestem ciekawy jak to wyjdzie w praktyce. Dlatego w tym momencie nie będę oceniał samego Hero League. Idzie to wszystko w dość dobrym kierunku, zapewne będzie warto grać rankingowo. Przydałyby się ewentualnie jakieś nagrody podobnie jak we wspomnianym Hearthstone - chociażby unikalne barwniki do skórek, bo o skinach podobnych do rewersów w HS raczej nie myślę.

No i chyba jedna z najważniejszych kwestii - pay to win czy nie pay to win? Sprawa jest dość prosta. W Heroes of the Storm za pieniądze skilla czy boostów do umiejętności sobie nie kupimy. Inaczej wygląda natomiast sytuacja ze skinami czy boostami do złota czy zdobywanego doświadczenia na postaciach i koncie. Te pierwsze w niektórych przypadkach są drogie i oferują tylko i wyłącznie lekkie zmiany w wyglądzie lub przekolorowanie postaci jak w przypadku Krwawej Elfki Tyrande, która wydaje się tylko Tyrande z czerwonym kolorem skina. Jednakże niektóre ze skinów wydają mi się warte swojej ceny - świetnie prezentuje się Medyk Uther, podobnie Zainfekowany Tychus czy sympatyczny Pidżamatur. Ale na każdy z nich trzeba wydać co dość sporo, a kwoty w naszym sklepie są wyrażone w euro. Sytuację ratują co prawda cotygodniowe promocje, dzięki czemu możemy zaoszczędzić połowę podstawowej ceny, niby wszystko cenowo wygląda jak chociażby w League of Legends, ale nadal ciężko było mi się zachęcić do kupna czegokolwiek ze sklepu.

Pojawiają się także skiny mistrzowskie, które dostępne są dla nas po zdobyciu dziesiątego poziomu danym bohaterem... i kosztują dodatkowe 10 000 złota, czyli tyle ile warci są tacy bohaterowie jak Zeratul, Nova czy Jaina Proudmoore. Czy warto sobie odkładać na nie? I tak i nie. W niektórych przypadkach skiny mistrzowskie są średnio wykonane (tutaj przykładem jest Uther czy Nova), w innych prezentują się świetnie (jak chociażby u Rehgara). Ważne z drugiej strony jest także uzbieranie dziesięciu bohaterów wymaganych do Ligi Bohaterów. Dlatego warto takie zakupy odkładać na później, przemyśleć każdy nowy zakup bohatera. Niekiedy jest warto poczekać te dwa-trzy tygodnie aż cena nowego spadnie do 10 000 z 15 000, a najlepiej ograć go sobie podczas darmowego weekendu. Można oczywiście także wypróbować każdego z bohaterów w sklepie. Wtedy ładuje nam się mapa testowa podobna do tej z pierwszych samouczków i możemy sprawdzić umiejętności czy mechanikę championa.



Na dzień dzisiejszy Heroes of the Storm wygląda na dość dobrą alternatywę dla osób, które mają dość League of Legends czy Doty 2 i szukają małej odmiany. Jednakże musicie pamietać o dwóch rzeczach. Pierwsza to ta, ze rozgrywka faktycznie jest nieco uproszczona względem innych MOBA, ale jednocześnie daje niewiarygodnie sporą liczbę rozmaitych rozwiązań każdego starcia. Nie do końca jest tak, że pierwsza drużyna przejmująca smoka będzie dominowała resztę pojedynku. Nie zawsze wyższy poziom drużyny przeciwnej oznacza z góry przegraną, bo wygrać można każde spotkanie. Drugą jest fakt, że wbrew tym wszystkim uproszczeniom ogarnięcie wszystkiego, co potrzebne jest do efektywnego działania drużyny i naszego bohatera wymaga wiedzy na temat słabości przeciwnika i umiejętności, aby je wszystkie umiejętnie wykorzystać. Dlatego też chyba po wielu latach znalazłem swoją ulubioną mobę.

A poza tym... przecież to gra Blizzarda, pełna moich ulubionych bohaterów z ulubionych gier. I pamiętajcie - Li Li bijcie jak najmocniej, w pierwszej kolejności! Małe to to, a potrafi napsuć krwi...
Share on Google Plus
    Blogger Comment
    Facebook Comment

2 komentarze :

  1. Nie to, że się czepiam ale powinno być Sky Temple zamiast Lost Temple. A ogólnie odczucia względem gry mam podobne, zresztą trochu o HotS'ie na tt gadaliśmy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, może to dlatego, że w głowie mam Lost Vikings i przeszło mi na Sky Temple. Swoją drogą szykuje się, że w nowym patchu może pojawić się mapa w lochach, ale to mi się tylko wydaje ;)

      Usuń