Heroes of the Storm: Tomb of the Spider Queen - Wrażenia



Heroes of the Storm jest o tyle specyficzną grą MOBA, że Blizzard stara się dokładać nowe mapy do zestawu już istniejących. I tak po ostatnim patchu marcowym mamy łącznie siedem aren, gdzie każda różni się zadaniami czy zestawem tematycznym całości. Trzon pozostaje ten sam - mamy pokonać przeciwną drużynę. Tak naprawdę w Tomb of the Spider Queen przez ten cały czas zagrałem tylko siedem razy. Nie zmienia to jednak faktu, że na razie obok Garden of Terror i Cursed Hollow jest to moja ulubiona mapa w całym zestawie, który na dzień dzisiejszy oferuje Heroes of the Storm.

Cała mapa klimatycznie jest umiejscowiona podobnie jak w przypadku Sky Temple w klimatach pustynnych. Jak sama nazwa areny wskazuje trafiamy do grobowca, w którym rządzi królowa pająków, a głównym zadaniem jest przywoływanie jej pomocników za pomocą klejnotów wypadających z mniejszych pająków idących za wrogimi minionami. Tym samym ważnym jest aby każda z linii była reprezentowana przez chociażby jednego członka naszej drużyny, ponieważ gdy nasi pomocnicy zabiją jednego z pająków przeciwnika klejnot pojawi się na jego miejscu, a te po kilku sekundach przepadają bezpowrotnie.


Między liniami ustawione są także dwa kokony, do których zabieramy zebrane przez nas klejnoty i ofiarowujemy je królowej. Gdy zbierzemy ich wystarczającą ilość (na początku 50, po każdym przyzwaniu koszt wzrasta o 5) na każdej z linii pojawia się królowa i jej pomagierzy. Co ciekawe - na ten moment nie są one aż nadto potężne. Oczywiście potrafią wyrządzić nie małe szkody w fortach i murach, ale jeden bohater potrafi sobie z nimi doskonale poradzić. I chyba taki był też zamysł Blizzarda żeby przyzwanie ich nie był elementem determinującym wygraną bądź przegraną, a nawet będąc jedną daninę w tyle możemy grę bez problemu wygrać.

Pomaga w tym wszystkim sam fakt, iż Tomb of the Spider Queen jest mapą dość ciasną. Przejście z linii na linie nie wymaga przedarcia się przez jungle i nie zajmuje to wszystko tyle czasu jak chociażby w Sky Temple czy Cursed Hollow. Dlatego też o wiele łatwiej jest kierować atakiem czy obroną. Trzeba jednak uważać na to czy w ciasnych korytarzach nie zostaniemy złapani przez wroga. Z resztą - jest to broń obusieczna, bo sytuacja względnie na naszą niekorzyść w dobrym planowaniu może się okazać zwycięską. Dodatkowo należy jednak pamiętać, że gdy tylko nasz bohater zginie i mieliśmy przy sobie pewną ilość klejnotów to połowa z nich zostaje podarowana drużynie przeciwnej, a druga połowa może zostać uratowana przez naszych towarzyszy. I wbrew pozorom zebranie chyba pięćdziesięciu i więcej klejnotów nie jest aż takie trudne. Wystarczy sukcesywnie odnosić to, co uda nam się zebrać i wygrana murowana.


Nie zabrakło także tradycyjnych dla Heroes of the Storm campów - mamy dwa bruiser campy umieszczone przy obydwu bazach, na górze mamy bossa podobnego do tego ze Sky Temple i na dole siege camp. W każdym przypadku przejęcie najemników jest także niezwykle ryzykowne w przypadku linii top/bot, nieco lepiej jest w przypadku bruiserów. Ostatecznie zazwyczaj najlepszym momentem na zdobycie bossa była sytuacja, gdy przeciwnicy albo byli kompletnie wyeliminowani, albo jeden błąkał się po grobowcu i nie stwarzał większego zagrożenia dla całej drużyny. I o ile na Cursed Hollow zdarza się, że to najemnicy wygrywają linie to tutaj zdarza się to niezwykle rzadko. Jeśli już atakować to razem z królową i bossem. Wtedy ma to największą szansę powodzenia i zadania dość poważnych obrażeń.

Jak już wspomniałem Tomb of the Spider Queen staje się obok Cursed Hollow i Garden of Terror jedną z moich ulubionych map. Dlaczego? Panuje na niej względny balans i każda drużyna ma teoretycznie takie same szanse na zwycięstwo nawet w sytuacji z góry przegranej. Dodatkowo zdobycie głównego celu także nie skazuje nas na przegraną. W przypadku takiego Sky Temple zazwyczaj gra kończy się w momencie, gdy pierwsze dwie możliwości zdobycia świątyń padną łupem wroga. Podobnie sprawa wygląda w Blackheart Bay, można powiedzieć że nieco lepiej po ostatnich patchach wygląda sprawa z Dragon Shrine. Dodatkowo wbrew temu, że TofSQ jest stosunkowo małe wyrównany pojedynek potrafi sprawić, że gra kończy się nawet po czterdziestu minutach! Co raczej jest plusem niż minusem - zdobywamy ostatecznie więcej doświadczenia, a i zwycięstwo bądź przegrana po długim i zażartym boju smakuje nieco inaczej.


Cały patch mógłbym ocenić na plus głównie ze względu na to, że Blizzard sukcesywnie ulepsza swoją grę i dostarcza coraz więcej zawartości. Sądząc po wolnych miejscach w ekranie wyboru bohaterów na ich ilość nie będziemy mogli narzekać, a i zapewne nowych aren będzie tylko i wyłącznie przybywać. Oby tylko jeszcze wprowadzono coś na kształt starcraftowego banowania map, które niespecjalnie nam idą lub też wprowadzenia sezonowych rotacji w Hero League. A cała reszta związana z nagrodami i innymi - liczę w tej kwestii na Blizzarda. Z resztą Heroes of the Storm już wywołał nie małe zamieszanie w świecie MOBA co widać po ostatnich zmianach w League of Legends.

Natomiast co do Tomb of the Spider Queen to mam nadzieję, że w trakcie Waszej zabawy będziecie trafiać na nią o wiele częściej. Bo do grobowca warto się wybrać chociażby aby odpocząć na chwilę od ogrywanych już na miliardy sposobów innych map. No i czekamy na nowe, prawda?
Share on Google Plus
    Blogger Comment
    Facebook Comment

0 komentarze:

Prześlij komentarz